9 lipca. Kolejny dzień, lecz czy jak co dzień? Nie tym razem...
Oczywiście zaczęliśmy od Mszy Świętej, najważniejszego momentu dnia. Niby zawsze podobna do siebie, ale doznania duchowe coraz to nowe. Kazanie wygłosił nasz diakon Oscar, a dotyczyło oddania się woli Bożej oraz pokoju, który otrzymujemy od Pana Jezusa. Po Eucharystii poszliśmy na śniadanko, czyli element stały podczas każdego dnia, a następnie poszliśmy do pokoju, by uszykować się do walki z łóżeczkami oraz ścianami. Ubrani w robocze rzeczy poszliśmy na swoje stanowiska. Kolejny dzień zwiastował dobrą nowinę! Powoli zaczęliśmy widzieć efekty naszej pracy. Grupa lakierników bardzo sprawnie wykonywała swoje zadanie, tak samo jak grupa szlifierzy oraz malarzy. Ja akurat byłem w zespole, który matował deski po lakierowaniu. Drewniane zagłówki latały z jednej ekipy do drugiej. Lakierowanie, schnięcie, matowanie, lakierowanie i tak w kółko, aż w końcu zostały tylko dwie deski. Byliśmy zachwyceni, że kończymy ten etap renowacji łóżeczek! Dostaliśmy, także informacje, że ekipa malarzy kończy już trzeci pokój. Zostało im tylko posprzątanie, zamontowanie żyrandoli oraz gniazdek. Po obiedzie i sjeście 2 grupy odnawiające łóżeczka przystąpiły do skręcania oraz zakładania gumowych podkładek pod nóżki. Nastroje były znakomite, gdyż mieliśmy świadomość jak dużo już zrobiliśmy oraz że zauważalny jest koniec naszej pracy. Podczas pracy towarzyszyła nam muzyka. W pewnym momencie nastąpił najzabawniejszy moment dnia, czyli grupowy taniec. Wiele piosenek sprawiało, że nóżka od razu sama chodziła. Ja osobiście uwielbiam tańczyć, więc nauczyłem grupę parę nowych ruchów i zaczęliśmy tańczyć według ustalonej wcześniej choreografii. Była świetna zabawa i wiele śmiechu! Oczywiście nie mogliśmy tego nie nagrać i nie porobić zdjęć. Ujęliśmy świetne momenty, które zbliżają nas do siebie, integrują i sprawiają, że pojawiają się na naszej twarzy wielkie uśmiechy! Ekipa, która tańczyła to: Maciej, Krzychu, Szymon oraz ja - chłopcy radarowcy. Po tańcu dołączył do nas ksiądz Jarek, który przemienił nasze wariacje na grę zespołową - czyli rzucanie butelki z sokiem do siebie nawzajem - takie nasze rugby. Z dobrej zabawy stała się jeszcze lepsza. Bardzo mi się podobała, jak i atmosfera tak i zabawa. Po tańcu i zabawie wróciliśmy do pracy. Minęła godzinka i wybiła 18-ta, czyli godzina kończąca nasze zmagania. Zjedliśmy kolację, poszliśmy się myć, a następnie spotkaliśmy się na dworze na nieszporach. Po modlitwie wyruszyliśmy do do Starego Miasta do Bazyliki Grobu Pańskiego. Po 25 minutach byliśmy na miejscu, pięknym miejscu wyciszenia, medytacji oraz modlitwy. Jest to niesamowite przeżycie być tam. Dziś doznałem niesamowitego pokoju serca oraz poczułem wielką bliskość z Panem Jezusem. Myślę, że wielu z nas podobnie przeżyło to spotkanie z żywym Bogiem. Po modlitwie w Grobie Bożym oraz na Golgocie wyruszyliśmy do Domu Pokoju. Droga do domu była bardzo wesoła. Po powrocie chwilę porozmawialiśmy i poszliśmy spać. Reasumując 9 lipca mógł się wydawać zwykłym, takim samym jak każdy dniem, lecz dzięki naszej inicjatywie przemienił się w dzień pełen emocji i dobrego humoru. Codziennie przeżywamy to wszystko inaczej. Każdego dnia dzieje się coś innego, coś pięknego, śmiesznego. To wszystko nas kształtuje, poznajemy siebie nawzajem i siebie samych. Mamy możliwość pracy, modlitwy wspólnej jak i osobistej, wspólnych zabaw i wyjść. Wszystko jednak nie miało by najmniejszego sensu gdyby nie Pan Jezus, dla Którego to wszystko robimy i tworzymy. Pamiętajcie Drodzy czytelnicy - "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia".
Jeszcze jedną dzisiejszą pracą było trzepanie materacy |
![]() |
Pozdrawiam Tomek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz